My First Tattoo || Zaful Outfit

Dziś mam dla Was dosyć nietypową notkę w innej niż zazwyczaj tematyce. Chciałam powiedzieć Wam co nieco na temat mojego małego „dzieła”, które pojawiło się tuż nad moją kostką niecały miesiąc temu 😉
Przechodząc do sedna sprawy, chodzi o mój pierwszy tatuaż. Z pewnością spora większość z Was niejednokrotnie zastanawiała się nad wykonaniem go i pojawiało się kilka pytań – co jeśli mi się znudzi? Co jeśli będzie bolało? Jak będę z nim wyglądać za kilka lat? 
W dzisiejszej notce chciałam podzielić się moimi refleksjami i wrażeniami z wykonywania tatuażu.

Nie jestem profesjonalistą ani nawet osobą bardziej obeznaną w dziedzinie tatuowania, dlatego postanowiłam, że przedstawię Wam wszystko z mojej perspektywy – jak przeszłam tatuowanie, pierwsze etapy gojenia oraz dlaczego akurat w tym miejscu postanowiłam go zrobić.

Jeśli interesowaliście się wykonaniem tatuażu to założę się, że spora część z Was sprawdzała najboleśniejsze miejsca na ciele. Należą do nich te partie ciała, gdzie skóra jest cienka oraz w okolicach kości. Do tych miejsc należy również okolica stopy i kostki, jednak czy było aż tak źle?
Szczerze mówiąc spodziewałam się gorszego bólu, jeśli kiedykolwiek miałyście styczność z depilatorem elektrycznym, to uczucie wykonywanego tatuażu było właśnie moim zdaniem bardzo podobne (nawet dźwięk ;))

Jak wybrać miejsce tatuażu?
Ja kierowałam się zasadą „złotego środka” – nie chciałam, aby był w on nadzwyczaj widocznym miejscu (np. na ręce), ale też nie chciałam, aby był on nadmiernie schowany. Stwierdziłam, że miejsce nad kostką spełnia właśnie i jedno i drugie – mogę je w każdej chwili zakryć i odkryć. Tatuaż można uznać jako rodzaj pewnego akcesoria czy biżuterii, w tych kwestiach lubię stawiać na minimalizm i uniwersalność, dlatego za wzór mojego tatuażu wybrałam jedynie kontury centralnego elementu renesansowego fresku Michała Anioła „Tworzenie Adama”.

A co z pielęgnacją?
Tatuażysta ma obowiązek przedstawić niezbędne informacje odnośnie pielęgnacji. Pierwsze dwie doby były moim zdaniem chyba najcięższe, gdyż musiałam owijać się folią spożywczą, zaklejać plastrem i uważać, aby folii przypadkiem za mocno nie szarpnąć… 😉 Kolejnym niezbędnym elementem było przemywanie miejsca szarym mydłem oraz smarowanie tatuażu cienką warstwą maści Alantan (koszt ok. 4-5zł). Jest to dosyć gęsta i tłusta maść o słabym zapachu, przyśpiesza gojenie, jednak bardzo słabo wsiąka w skórę i moja pościel również na tym ucierpiała… 😉
Po trzech tygodniach odstawiłam już maść i obecnie smaruję go balsamem do ciała (używam Le Petit Marseillais lub Equilibra Baby, bo szybko się wchłaniają).
Ogólnie rzecz biorąc, pierwszy miesiąc gojenia przebiegł bez problemów i nie miałam żadnych sytuacji (które oczywiście się zdarzają) jak sączenie z rany, intensywne swędzenie czy ubytki w tuszu, więc mogę stwierdzić, że jestem w pełni zadowolona z efektu 🙂

kamizelka/vest – Zaful
sukienka/dress – no name
choker – Zaful
bransoletki/bracelets – Zaful
zegarek/watch – Zaful
pierścionek/ring – Zaful

www.instagram.com/zaful/?lkid=20206

A Wy? Macie może swoje małe dzieła sztuki na ciele? A może rozmyślacie nad wykonaniem jednego w przyszłości? Jeśli tak to co Was do tego przekonuje, ale jeśli nie zrobiłybyście go sobie to co Was zniechęca?
Podzielcie się swoimi opiniami!

Share

14 thoughts on “My First Tattoo || Zaful Outfit

  1. O! Widziałam taką grafikę na tumblr, nie pomyślałam, że może wystąpić w formie tatuażu. Podoba mi się strasznie ten tatuaż i w dodatku to miejsce jego wykonania jest ciekawe i nieoklepane. Ja marzę i o tatuażu i o piercingu, ale to dopiero za parę lat, kiedy już nie będę uzależniona od rodziców (bo oni nie patrzą na to tak pozytywnie jak ja).

    b l a c k e l e y

Dodaj komentarz!