5 Shoddy Cosmetics

Każdy z nas ma kosmetyki, które zdecydowanie nie przypadły mu do gustu. W kwestii kosmetyków, których używam codziennie, np. tusz do rzęs czy podkład, stawiam na sprawdzone marki i nie lubię ryzykować z tańszymi zamiennikami. Niestety czasami nawet produkty moich ulubionych firm nie spełniają moich oczekiwań i o nich chciałam Wam dzisiaj opowiedzieć.
Pędzle/brushes – Yoshop

Buble kosmetyczne, czyli kosmetyki, z którymi się nie polubiłam i nie spełniły oczekiwanej przeze mnie funkcji. Na liście 5 takich produktów znalazły się: tusz do rzęs, eyeliner, puder kulkowy, podkład oraz szminka. 
1. Tusz do rzęs Maybelline The Falsies Push Up Drama
Na co dzień używać tuszy Maybelline, gdyż jest to firma, która zawsze najbardziej mi odpowiadała i mascara One by One nigdy mnie nie zawiodła. Rozczarowanie spotkało mnie jednak po zakupieniu The Falsies Push Up Drama, który zdecydowanie nie spełnił swojej roli. Producent obiecuje, że rzęsy będą idealnie podkręcone i pogrubione i spotkamy się z efektem sztucznych rzęs. Niestety tusz nie podkręca, jedynie obkleja rzęsy, które przez to wyglądają mało estetycznie, a do tego strasznie długo zasycha i brudzi przy tym okolice oczu.
2. Wibo Star Glow Powder Pearls
Niewątpliwie kuleczki były tworzone z myślą o tańszym odpowiedniku słynnych meteorytów od Guerlain (na co wskazuje między innymi styl opakowania oraz sam kolor kuleczek), jednak niestety nie do końca się to udało. Kuleczki mają za zadanie korygować koloryt skóry, nadawać świeżość i rozświetlać. Efekt jest bardzo słabo widoczny i trzeba nałożyć naprawdę sporą warstwę tego pudru, aby chociaż odrobinę wyrównać koloryt skóry. Cena jest stosunkowo wysoka (z tego co pamiętam ok. 15-20zł), gdyż w cenie niższej lub podobnej można już kupić całkiem konkretny rozświetlacz tej lub podobnej firmy, który da nam praktycznie taki sam efekt.
3. Podkad Rimmel Match Perfection
Podkładów używam od niedawna, ten był pierwszym lub drugim, który zakupiłam i mam go już dosyć długo, jednak przy okazji przeglądania kosmetyczki postanowiłam o nim wspomnieć. Używałam go naprawdę niewiele razy, gdyż wygląda on strasznie „ciężko” na twarzy, tworzy efekt maski i dosyć mocno ciemnieje na skórze. Kupiłam praktycznie jeden z najjaśniejszych odcieni tej serii i wciąż uzyskiwałam efekt pomarańczy na twarzy.
4. Eyeliner w pisaku Rimmel Scandaleyes (Thick)
Eyeliner to kolejny kosmetyk, który używam prawie codziennie. Zazwyczaj jestem wierna jednej, tańszej marce, jednak podczas promocji -55% w Rossmannie coś podkusiło mnie na spróbowanie droższego produktu, który oferował Rimmel. Spodobało mi się w nim to, że ma grubszą końcówkę, nie przepadam za cienkimi kreskami i swoim ulubionym eyelinerem przeważnie muszę kreskę po narysowaniu ponownie wypełniać, więc stwierdziłam, że ten będzie idealnym rozwiązaniem. Niestety eyeliner zasechł po ok. 3-4 użyciach i już od pierwszego użycia nie miał intensywnego koloru, a zaledwie permanentny czarny, który szybko się ścierał i nie wytrzymał nawet całego dnia. Na początku myślałam, że może był otwarty już w sklepie, a ja po prostu tego nie zauważyłam, jednak po przejrzeniu opinii na różnych stronach internetowych zauważyłam, że nie tylko ja mam ten problem… Zdecydowanie produkt nie wart swojej ceny.
5. Szminka Sephora Rouge Shine
Oprócz pudru kosmetyki Sephory nigdy specjalnie mi nie służyły, ale skusiłam się na tą szminkę pomimo dosyć wysokiej ceny (45zł) ze względu na „podgląd” na dole opakowania – urzekający bordowy brokat 😉 Opakowanie posiadało folię zabezpieczającą i nie było testera, dlatego wzięłam ją całkowicie w ciemno mając nadzieję, że szminka jest chociaż w połowie tak brokatowa jak było to pokazane na dole opakowania. Niestety zawiodłam się, gdyż szminka wygląda niesamowicie tandetnie na ustach, a co gorsze ściera się prawie całkowicie już nawet po przytknięciu ust do chusteczki. Producent obiecuje kremową pomadkę, jednak usta są strasznie klejące (czego nie cierpię w produktach do makijażu ust!) jak po błyszczyku i czuć ciągłe uczucie „chyba się rozmazałam”. Mieniące się drobinki są tak malutkie, że praktycznie niezauważalne w porównaniu z tym co możemy zobaczyć na opakowaniu. Zdecydowanie nie dla mnie.
Tyle z moich odczuć na temat tych produktów. Używaliście może któregoś z nich? Jakie macie o nich spostrzeżenia? 🙂
Share

31 thoughts on “5 Shoddy Cosmetics

  1. Tych bubli akurat nie miałam. Moim największym bublem okazał się tusz z Wibo. Nie pamiętam już dokładnie jaki, bo było to z 4 lata temu.
    agnieszka-gromek.blogspot.com

  2. Jejku, szkoda, że wydałaś pieniądze na takie buble… Miałabyś o czym pogadać z Pączkiem, współtwórczynią mojego bloga, akurat niedługo będzie pisać o jakimś fajnym eyelinerze, może Tobie też przypadnie do gustu 😉
    kosmezyka.wordpress.com <== zapraszam!

  3. Nie miałam żadnego z tych produktów, ale szkoda, że szminka z Sephory się nie sprawdziła. Ja coraz częściej wybieram tylko produkty, które mają tester, szczególnie jeśli należą do droższych, by mieć większą pewność, że jest to to, czego szukam 😀

Dodaj komentarz!